8:30…..Wstałem zmarznięty na kość. W nocy spałem w długich spodniach, wełnianych skarpetach, t-shirt i bluzce termoaktywnej, w chuście na szyi i głowie (jak kominiarka) a po 4 rano ubrałem sweter. Noce są tu mega zimne i mimo, że mój śpiwór jest do -8 C to umieram. Oczywiście wszystkim piszę, że jest ok, żeby nikogo nie martwić, bo przecież i tak mnie stąd nie zabiorą, ani nie przywiozą mi kocy :P Sam zdecydowałem się na taką formę podróży i wiedziałem z „czym to się je”. Ogarniam się i w drogę! Oby ten dzień był lepszy! :D