W nocy mocno padało, do tego budziłem się co chwila dygocząc z zimna! Tragedia! Zmarzłem na kość nawet po ubraniu wełnianych skarpet. Rano tradycyjne przestawianie drzemki, a potem godzinne zbieranie obozowiska. Okazało się że było 2-3 st. C (powiedział mi dziś kierowca). Po uprzątnięciu poszedłem na stację benzynową coby się ogarnąć i lekko przepakować. O 10 byłem gotowy do drogi. Wyszedłem na przystanek i drugi samochód, który mnie mijał już był mój! Co prawda tylko 40 km, ale zawsze to coś! :) Wysiadłem na stacji benzynowej. Dostałem darmowy wrzątek. Zjadłem śniadanie, uzupełniłem notatnik, pomyślałem nad trasą i w drogę! Jest za 5 dwunasta. Ciekawe co przyniesie dziś Norge, co ofiaruje mi Pan :) Do usłyszenia!