Geoblog.pl    Grzesi    Podróże    Far, far north    Dzień 6 17.09.2012 - Odpoczynek + przemyślenia
Zwiń mapę
2012
17
wrz

Dzień 6 17.09.2012 - Odpoczynek + przemyślenia

 
Norwegia
Norwegia, Bognes
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2291 km
 
Godz. 7:30. Wstałem wyspany jak nigdy. Johan spał w samochodzie (ma dodge’a przerobionego na sypialnię :P) Ja natomiast wprosiłem się na noc do jednego z domków na kempingu (oczywiście pustego). Naładowałem telefon i baterie od aparatu i zaraz idę wziąć prysznic! Mam nadzieję, że będzie ciepła woda, bo wczoraj nie było…. :/ Nie wiem czemu, ale co noc się boję…Pierwszej nocy bałem się, że ktoś mi wlezie do namiotu, drugiego bałem się, że Heidi może być psychopatką (nie wiem czemu mi to przyszło do głowy, była naprawdę wspaniałą kobietą!), jedynie kolejna noc spędzona u Kari i jej rodziny była spokojna, bo już następna noc w chatce w lesie znów mnie przerażała… Dzisiaj tak samo. Zanim zasnąłem miałem tysiąc myśli…A jeśli Johan jest przestępcą lub świrem? Jeśli wpadnie w nocy z nożem i mnie zabije. Chyba bardziej od śmierci boję się bólu i cierpienia….Codziennie śpię z gazem pieprzowym. A najśmieszniejsze, że takie myśli mam tylko przed snem. Jak jadę z kimś stopem, to przez myśl mi nawet nie przejdzie, że kierowca mógłby mi coś zrobić (no oprócz jednej podwózki z dziwnym kolesiem, który ni w ząb po angielsku…) a w nocy… Masakra! Dobra, koniec przynudzania! Czas na prysznic! :) Ahhhh, 45 minut gorącego prysznica! Tego mi było trzeba! :) Johan już się obudził i coś szrajba w samochodzie :P. W ogóle niesamowite, jak można się dogadać w języku uniwersalnym. Johan miesza angielski z germańskim, ale i tak mniej więcej kumam o co mu chodzi. Opowiadał, że czasem poluje na zwierzęta. Jak spytałem na jakie, to pokazał długie uszy i zęby…No jasne! Zające!
- Do you hunt deer also?
- What?
- hmmm….Bambi!
- Aaaa! Bambi is too groß for me. I have no Freudin, I live alone. Bambi too groß!
Tak właśnie się dogadujemy :P Ruszamy dopiero za godzinę, zanim Jezusopodobny Niemiec się ogarnie…..

Mam czas na uzupełnienie tego notatnika i podzielenie się jedną mega ważną refleksją. Całą tą podróż konsultowałem z Bogiem. Pytałem czy na pewno mam lecieć? Co z kostką? Może zrezygnować z Norge i pojeździć stopem po PL? Stanęło na tym, że lecę, a dalej się okaże… Od samego początku czułem, że wszystko układa się według Jego planu. Ja chciałem jechać na zachód do Bergen, On postawił na mojej drodze kogoś, kto jechał na północ. Ćwiczył mnie w cierpliwości każdego dnia. Uczył jak przyjmować pomoc ludzi. To wcale nie takie proste powiedzieć, że jest się głodnym, albo wybrać sobie coś do jedzenia, gdy kierowca zabiera nas na stację i mówi „bierz co chcesz…”. Wcale nie jest prosto stanąć na progu domu o 20 i zapukać do drzwi prosząc o kawałek podłogi. Nie jest łatwo stać 2 godziny przy drodze i patrzeć jak ludzie zamiast się zatrzymać, to tylko uśmiechają się słodko i machają…. Ale w tym wszystkim wiedziałem, że nie jestem sam. I choć przychodziły zwątpienia, to wiedziałem, że po coś tu jestem i to nie przypadek, że stopy układały się w tym kierunku. Jak inaczej wyjaśnić stop do Roros? Potem to, że zabrała mnie Heidi, która dała kolację i łóżko? Czy przypadkiem było to, że gdy tylko wyszedłem od Heidi, zatrzymał się Ture, który zabrał mnie kilkaset kilometrów za koło podbiegunowe a do tego kupił obiad i picie na stacji benzynowej? A może przypadkiem tego samego dnia spotkałem Kari i znów zrobiłem kilkaset kilometrów na północ i dostałem łóżko oraz pyszne jedzenie? Przypadek, że następnego dnia zwiedziłem Tromso, jadłem serce renifera i piłem sok z „arctic berry”, na który w życiu nie byłoby mnie stać? Przypadek, że stojąc w zadupiastym miejscu w Oteren, postanowiłem sobie: „nie dłużej niż do 20:00” po czym po tej godzinie zebrałem się i ruszyłem w poszukiwaniu noclegu, a na jednym z pól spotkałem Norwega, który akurat wyszedł po coś z domu i dzięki temu mogłem spać w suchym domku? A co by było, gdybym przyszedł tam 30 minut wcześniej lub później? Czy to przypadek, ze spałem właśnie tam w Oteren, gdzie następnego dnia się dowiedziałem, że ludzie z całej Norwegii przyjeżdżają w okolice tej wiochy, bo tam najlepiej widać zorze polarne? Czy przypadkiem dojechałem do Skibotn, by choć chwilę ogrzać się w słońcu (które wyszło pierwszy raz od długiego czasu zza chmur), wśród pięknej scenerii, by o 12:00 pozostawić Nordkapp w sferze marzeń i zacząć wracać na południe, a po 30 minutach złapać Johana i pędzić niczym ekspress do Trondheim? Czy przypadkiem mogłem skosztować smaku Finnmarku i zjeść stek z renifera? Zbyt dużo przypadków na jednej drodze! A jeszcze, gdy wczoraj chłopak z Egiptu na pożegnanie powiedział „ niech Cię Bóg błogosławi”, to już w ogóle wiedziałem, że to nie przypadek, że jestem tu i teraz. Wiele osób na drodze mówiło, że mimo złej pogody, to właśnie we wrześniu Norwegia jest najpiękniejsza! Przypadek? : ) Jeśli ktoś mnie spyta, czemu wierzę w Boga, to powiem mu, że przez „przypadek”! : ) Ciekawe jakie jeszcze „przypadki” czekają na mnie w ciągu nadchodzących dni… :D
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Grzesi
Grzegorz
zwiedził 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 30 wpisów30 3 komentarze3 75 zdjęć75 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
12.09.2012 - 28.09.2012