Dzień 8 19.09.2012 - Dramat w Goteborgu!

4:30 Duże miasta są okropne! Niszczą całą ideę autostopu. Nienawidzę dużych miast, zwłaszcza jeśli nie wiem jak się z nich wydostać! Utknąłem w zasranym Goteborgu i ni chuja nie wiem jak się stąd wydostać!

Po 23:00 byłem na wylotówce z Oslo. Stwierdziłem, że połapię z pół godziny i spadam spać. Nie zdążyłem się dobrze ustawić i już złapałem TIRa!!! Jak się okazało stałem na autostradzie! Oh shit! Złapać TIRa przed północą na autostradzie ?! Mistrzostwo świata :P Bardzo sympatyczny Rumun – Sorin (czy jakoś tak) podwiózł mnie do Goteborga. Niestety sam jechał w stronę Jönköping i wysadził mnie w pip daleko od centrum. Musiałem pedałować autostradą z powrotem do przedmieści Goteborga, a potem odbić na E6 do Malmo. Lazłem jak debil już 60 minut po trawie i błocie, gdy nagle obok mnie zamigotały niebieskie światła…. No pięknie! Jeszcze mi policji brakowało….. O mało co mnie nie zgarnęli. I nijak się z nimi dogadać, gdzie jest najbliższa stacja benzynowa. Kuźwa…. Kazali mi przejść przez tory biegnące przy autobanie i iść do miasta. I tym sposobem wylądowałem przy linii tramwajowej 4 biegnącej koło akademików Ying. Niestety nie pamiętam, gdzie mieszka, więc jadę pierwszym dziennym tramwajem do Central Station, a stamtąd autobusem do Martyny. Pewnie wydam majątek, ale w dupie mam łapanie stopa w tym zawszonym mieście! Wkurzyłem się jak nigdy! Jestem głodny, chce mi się spać i nie wiem, co mam ze sobą zrobić do nurwy kędzy! :/ Mogłem wziąć lot z Oslo, a nie z tej gównianej Szwecji Kuźwa…. Do tego nie mam kasy na bilet na tramwaj, bo w portfelu same norweskie korony… Ehhh….

Komentarze (0)