Geoblog.pl    Grzesi    Podróże    Far, far north    Dzień 16 27.09.2012 - Droga do Nykoping
Zwiń mapę
2012
27
wrz

Dzień 16 27.09.2012 - Droga do Nykoping

 
Szwecja
Szwecja, Nyköping
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4114 km
 
Jestem cały w pierzu :/ Martyna dała mi kurtkę po swoim byłym chłopaku, która jest mega ciepła, bo puchowa… No właśnie! Puchowa! A akurat mam czarną bluzkę i cały ten puch mnie oblazł :P Czeka mnie długie skubanie… Ale nie o tym chciałem napisać… :) Jestem w Nyköping! Przedwczoraj sprawdziliśmy z Martyną ceny autobusów z Helsinborga do Nyköping….. 300 szwedzkich koron.. to będzie jakieś 190 zł… :/ Stwierdziłem, że nie ma bata i jadę na stopa.

Wczoraj Martyna zawiozła mnie o 11 na przystanek przy wjeździe na autostradę i tak się pożegnaliśmy. Dostałem jeszcze kanapki i inne jedzonko na drogę :) Oczywiście, jak to w Szwecji, cały czas padało…. Spędziłem 2 godziny stojąc na deszczu! Przemokłem do cna :/ W czasie tych dwóch godzin zatrzymało się auto, ale koleś jechał tylko 5 km i nawet nie wiedział, czy jest tam miejsce do łapania stopa… Grzecznie podziękowałem i łapałem dalej… Jednak po 2 godzinach stwierdziłem, że pierdzielę i jadę bodaj 5 km! Byłem tak przemoczony i zmarznięty, że było mi wszystko jedno…. I takiegoż stopa złapałem. Jakiś ciapak jechał tylko 5 km…. Tym razem pojechałem z nim…. Kiedy zawracał, żeby zostawić mnie przy wjeździe na autostradzie (sam mieszkał już w tej wiosce, wiec zawrócił specjalnie dla mnie) złapała go policja. Okazało się, że zapomniał dokumentów. Zabrali go do radiowozu, a ja chwilę posiedziałem i się ulotniłem :P Poszedłem na wjazd i stałem w tak dupnym miejscu, że szok! Żadnego pobocza, ani miejsca do zatrzymania, tylko ślimak prowadzący do highway… Nic innego nie było, więc stanąłem. Po jakiś 20 minutach zatrzymało się auto. Starszy dziadek jechał 10 km, ale mówił, że tam jest lepsze miejsce. Nic tam! Jadę! Chyba zobaczył jaki jestem przemoczony i jak wyglądają moje ręce (pomarszczone jak po kąpieli :P), bo spytał czy nie jest mi zimno. Kiedy przytaknąłem, ten zaproponował mi kawę i odpoczynek u siebie w domu! WOW! :D Darmowej kawy nigdy nie odmawiam i tym sposobem zagościłem u Jamshid’a. Były pielęgniarz, Irańczyk z pochodzenia, miał żonę Polkę z Myszkowa :P Zrobił pyszna kawę, napasł ciastkami, puścił polską telewizje i przegadał ze mną godzinę! Oh, może nie miał super angielskiego, ale rozumieliśmy się nawzajem i to dobrze! :)
Chciał już robić dla mnie obiad, ale byłem tak napasiony po samą szyję (ahh ta Martyna…:P), więc niestety musiałem odmówić… A szkoda, bo to był fajny czas u niego:) Zgodnie z obietnicą wywiózł mnie na przystanek na autostradzie. Mega miejsce! Stałem na buspasie, a za mną zjazd na przystanek i mega dużo przestrzeni! Idealne miejsce na łapanie :) Trochę padało, ale mniej niż wcześniej. Do tego po kawie i ciasteczkach ( i czekoladzie „na drogę”) miałem nowe siły, więc założyłem super-hiper-turbo-odblaskową kamizelkę i zacząłem łapankę… Po 30 minutach lekko opadłem z sił... „Co jest Boże? Przyprowadziłeś mnie do Helsinborga, dałeś mi dziś 2 stopy, tylko po to, żebym utknął w TAKIM miejscu?!” Moja ręka automatycznie powędrowała do kieszeni z różańcem…. Ledwo zacząłem i zaraz śmignął koło mnie TIR, zatrzymując się na przystanku. „No! I to rozumiem! :D” Podbiegłem, otworzyły się drzwi….
- Are you goin’ Stockholm directon?
- ?!? Z Polski jesteś?
- Hahaha. No z Polski, z Polski :D
- Wskakuj! Jadę do Sztokholmu!
Swój swego zawsze rozpozna :P Damian z Wejherowa jechał rozładować się w Sztokholmie. Zaproponował mi nawet nocleg w kabinie, a następnego dnia odwiezienie do Nyköping, ale chwilę po tym jak wsiadłem zadzwonił do mnie couchsurfer z Nyköping proponując nocleg! Nie mogło być lepiej :D Przegadaliśmy z Damianem całą drogę. Okazało się, że jesteśmy w tym samym wieku. Tyle tylko, że on ma już żonę i 2-letniego synka…. Śmieszne tak sobie uświadomić, że moje życie mogło wyglądać ZUPEŁNIE inaczej. Co jeśli poszedłbym na studia do Wawy, albo Poznania? Co jeślibym się zakochał? Ożenił? Albo zrobił prawko na ciężarówki i wyjechał na kontrakt do Norwegii? Jakim człowiekiem byłbym teraz? Jak się zachowywał? Każda najmniejsza decyzja kształtuje moje życie! Najmniejszy wybór otwiera jedną drogę, a zamyka pozostałe….

Z Damianem nie było tematów tabu…. Gadaliśmy o wszystkim. Z szacunku jednak zachowam to wszystko w swoim sercu i nie opowiem tej historii na kartkach tego pamiętnika :) W Nyköping byłem po 21. Kawałek musiałem dylać z plecakiem, żeby dojść do dworca, gdzie umówiłem się z hostem – Tiago. Portugalczyk z pochodzenia, pracujący w Ryanair mieszkał po drugiej stronie Nyköping. 40 minut spaceru z plecakiem….ehh… Za to w domu czekała pyszna kolacja! Zapiekanka ziemniaczano-warzywna z łososiem a do tego zielone wino z Portugalii! Gadaliśmy do 1 w nocy. Tiago jest typem filozofa. Mnóstwo teorii i koncepcji. Niektóre nawet ciekawe:) Inne mniej :P Najważniejsze jednak, że mogłem się wyspać do 10 :D Rano śniadanie i kolejne dyskusje o Bogu, wszechświecie, fizyce, teorii czasu, materii i energii, obcych, równowadze, dobru i złu, moralności, narkotykach, różnorodności itd. Czyli kolejna ekstra dawka filozofii :P Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że miałem sam sobie zrobić śniadanie. Nie zrozum mnie źle, nie oczekiwałem tego, że ktoś mnie będzie „obsługiwał”. Chodzi mi raczej o to, że w naszej kulturze wykłada się wszystko na stół i każdy robi sobie to, co lubi. Tiago natomiast powiedział tylko „zrób sobie śniadanie, chleb jest w szafce a reszta w lodówce”. Czułem się nieswojo grzebiąc komuś po szafkach i lodówce, tym bardziej, że siedział za moimi plecami :P Jednak, skoro ona ma takie zasady, to ja jako gość muszę się do nich dostosować :)
Po śniadaniu wybrałem się na zwiedzanie miasta. Trochę połaziłem to tu, to tam. Godzinę przesiedziałem w kościołach. Zaliczyłem dwie przepiękne gleby :P Jedną wchodząc po skałach do starej dzwonnicy, drugą schodząc po skałach ze starej dzwonnicy… :P Potem poszedłem na zamek, wszedłem do jakichś podziemi. Kręciła się tam grupa Szwedów, więc myślałem, że obiekt jest ogólnodostępny. Jak się okazało Szwedzi zaraz wyszli i tylko cudem ktoś przyuważył, że się kręcę w tych podziemiach i powiedział dozorczyni, bo ta już chciała zamykać drzwi :P Potem mi powiedziała, ze te podziemia są zamknięte dla zwiedzających, a ta grupa coś tam oglądała i w ogóle nie powinno mnie tam być :P

Teraz siedzę nad kawą w kawiarni obserwując ludzi :) Moje ulubione zajęcie na wyjazdach! :) Powoli zbieram się do Tiago, bo dochodzi 16. Muszę się jeszcze przepakować i przejść z buta jakieś 10 km na lotnisko. Wylot mam o 21:30, więc nie zostało mi za dużo czasu….

W Wawie, a raczej w Modlinie będę o 23… Mam nadzieję, ze złapię jakiegoś stopa stamtąd do Gdańska :)

Aha! Nie wiem, czy wspomniałem, ale jak byłem w Helsinborgu to zadzwonił do mnie Marius i pytał, gdzie jestem, jak żyję i czy wszystko ok.! Jako jedyny kierowca zainteresował się moim dalszym losem! Porządny z niego człowiek:) Spadam! Paaaa! :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Grzesi
Grzegorz
zwiedził 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 30 wpisów30 3 komentarze3 75 zdjęć75 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
12.09.2012 - 28.09.2012