Geeeezzz…. Jestem w Skavsta airport…. Lazłem piechotą z Nyköping (jakieś 10 km) prawie 2 godziny. Nie chciało mi się łapać stopa, wolałem się przejść….. Czekam na otwarcie gate’u. Wyżebrałem kubek wrzątku w kiosku (w restauracji obok kosztował 10 koron!) i zjadłem jakiś kisiel znaleziony w odmętach plecaka :P Potem zwinąłem niedopitą colę ze stolika obok (ludzie patrzyli jak na bezdomnego, ale to nie mój problem :P) i poszedłem nadać bagaż i się odprawić…
W ogóle na tym wyjeździe ćwiczę trochę asertywność. Dziś byłem w sklepie i chciałem kupić kartki. Znalazłem jakieś fajne za 3 korony. Wziąłem trzy, podchodzę do kasy a tu 39 koron! Mówię sobie „jak to?” Okazało się, że obok 3 była jeszcze 1 wyglądająca jak niewiadomo co… No to w tym zamieszaniu mówię, że chcę tylko 2… Zapłaciłem 26 kr za gówniane kartki i poszedłem… Cały czas jednak myślałem, że to dużo płacić 6 zł za gówniany widoczek. Biłem się z myślami, czy wrócić, czy nie… Jednak pomyślałem sobie, że nie mam nic do stracenia, a 15 zł piechotą nie chodzi. W końcu wróciłem i spytałem, czy mogę oddać, bo te 26 kr to za dużo, jak dla mnie. Koleś nie robił żadnych problemów i oddał mi kasę z powrotem :) Dobrze, że wróciłem…. :)
Po dzisiejszym spacerku stwierdziłem, ze nie ma bata i w przyszłym tygodniu zapisuje się do ortopedy i okulisty… Starość nie radość :P Mam nadzieję, ze zdążę przed Włochami….
Dobra… Pamiątki kupione, siusiu zrobione… Idę ustawić się do Gate’u, żeby jakieś fajne miejsce w samolocie dorwać :P See you!